ZALIPIE PIĘKNA MALOWANA WIEŚ W MAŁOPOLSCE

ZALIPIE WIEŚ MALOWANA


Tak odwiedziłam taką kolorową wieś, wieś cała w kwiatach... kwiatach malowanych... gdzie się obejrzałam tam kwiatki... same kolory...i studnie malowane i domy, i ule, a nawet pnie drzew w kwiatki...
dziwna to wieś gdzie mieszkańcy wszystko wokół siebie malują... tak, bo to szczęśliwi i weseli ludzie,   inaczej nie może być gdy wśród kwiatów... i ranki i wieczory i w nocy żyją.




 Tak wita...więc podążam do domu malarek... a wieś mała,  rozciągająca się wśród pól,  stoją te cudne domki...
ale spacer rozpoczynamy przy koś. św. Józefa i strażnicy... bo jak by wieś bez straży była, nawet ta mała.
powoli i z zachwytem mija się zabudowania , stodoły, stajnie, studnie, płoty, piece... tak bo i wnętrza są do oglądania i podziwiania kunszt tamtejszych malarek...
malarek bo tym upiększaniem zajmują się tylko kobiety i każda ma swój styl, kolor i każda  poznaje swoje dzieło.



 nazbierałam i dowiozłam do domu... nie tracąc nic na ich urodzie... lubię takie polne bukiety...i jeszcze długo cieszyły moje oczy.
 pierwsza chata którą owiedziłam...




 a w drugiej mila starsza Pani Maria opowiadała ciekawie o jej całym , życiu, życiu i malowaniu, którym pasjonuje się do dziś




 Pani Maria








 z jednej strony drogi pola się rozciągają i cykoria kwitnie, a z drugiej piękny duży Dom Malarek... centrum kultury,

 a na dużym podwórzu najstarsza chałpina... taka maleńka... jednoizbowa...ze studnią i żurawiem... odpoczywa sobie wśród kwiatów...


   podium a tam sesja fotograficzna, pewnie dla jakiegoś pisma... strój dziewczyny wydaje się gdzieś z okolic kurpiów a kawaler w stroju krakowskim...ale ładnie wyglądają.



 takie rozwalające się, a jeszcze oczy cieszą i wciąż można zobaczyć malunki i tak sobie pomyśleć o tych którzy tu mieszkali o ich troskach i radościach... i to piękne, bo rodzina wciąż pamięta o swoich krewnych, którzy już odeszli


 jeszcze nie mieszkają... a już malują...

 a ziemianka bez kwiatów... ale za to pon kogut pilnuje swoją ukochaną... długo oglądałam tę parkę i naprawdę ją pilnował, co chwilkę widząc mnie się puszył...

 a pogoda była piękna
 ta nie zamieszkała chata , nie pomalowana, a mnie tak mocno zachwyciła...och mieć taki domek...



no nie wiem, ale ten Burek pilnuje pająków

 krzyż na rozstaju dróg...
 bardzo sielski i polski krajobraz














 
i tak  doszłam do kościoła... pętelka była, jeszcze modlitwa i podziwianie malowanego Domu Bożego i dalej gdzieś na obiad...






obiad już w woj. świętokrzyskim gdzie Koziołek  matołek zaprasza na obiad do restauracji przy rynku...



i tak w drogę powrotną trzeba się wybierać, po dniu pełnego wrażeń i podziwiania kunsztu ludzi z talentem,
tak bo i pogoda już nie ciekawa... deszcz, a i droga daleka...
Zalipie
Pacanów 
01-07-2018






































































































Komentarze

  1. Gabrysiu i znowu b.ciekawa relacja z Twojego wojażu.Dziękuję,pozdrawiam i czekam na następne relacje z udanych wypadów.Życzę zdróweczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały reportaż z niezwykle ciekawej wsi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prócz Zalipia, tam jeszcze w kilku wsiach są pomalowane domy. Teren idealny na spacer, ale rowerowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no rowerem by była sama przyjemność, lubię takie tereny równe jak stół😊

      Usuń
  4. Jak Ty to robisz, że stale wyławiasz takie perełki?! Cudo po prostu, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej. o Zalipu już dawno marzyłam... ale jakoś nie było po drodze...ale już widziałam...i zachwycałam się...
      a mam jeszcze w planie 2 ciekawe wyjazdy a resztę to już tylko tutaj gdzieś po sąsiedzku...i no i jesienią trochę po górkach naszych... miłego😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

KAPLICÓWKA... czyli GÓRKA WILAMOWICKA - SKOCZÓW 04-10-2020

Ligotka Kameralna – Prasiva – Chata na Kotari – Ligotka Kameralna Beskid Śląsko- Morawski Czechy 19-02-2017

KONIAKÓW-OCHODZITA-NAJWIĘKSZA KORONKA NA ŚWIECIE-18-08-2013