GOLESZÓW
– JEZIORO TON – JESIONOWA – GÓRNA LESZNA – WRÓŹNA – WĘDRYNIA W CZECHACH
29-04-2018
PRZYRODA NIE ZNA
GRANIC
Gmina Goleszów wraz z
Gminą Wędrynia - powstał projekt PRZYRODA NIE ZNA GRANIC
Wytyczona ścieżka
łączy dwie gminy i pokazuje przyrodę,
krajobraz.
Ścieżka przyrodnicza
pokazuje piękno przyrody, podziwia zakątki Goleszowa, Dzięgielowa, Lesznej
Górnej, Wędryni.
Tak więc wędruję… ale
że czas upalny to tak jak by już wiosna odeszła …przecież to lato… gorąco od
wczesnych godzin rannych.
Wiem również, że nie
zobaczę już żadnych wspaniałych okazów przyrodniczych, jak storczyki jakie
rosną w obfitości gatunków na tych terenach ( 15 ).
Warto odwiedzać tę ścieżkę wiele razy w roku,
a że mam blisko, to nie ma problemu… tak wędruję…
przez centrum gminy… i
kieruję się nad jeziorko Ton zwane również turkusowe… mija się kamieniołom, i
dochodzę do polanki z Wyrgóry a u nas zwaną Wyrchgóra , gdzie rozpościera się
piękny widok na pasmo Równicy… i tak to już blisko do szczytu Jesionowej… zwaną
też Goleszowską Górkę (którą widzę z mojego okna ) a z góry schodzi się wzdłuż
starej, nieczynnej kolejki która służyła przy wyrobie z kamieniołomu, i tą ścieżką dochodzi się do drogi Cisownica ( wieś
rodzinna mojej babci ) Dzięgielów.
Podziwiam górę Tuł,
już widać wieżę koś. Św. Marcina z 1725 w Lesznej Górnej i mijam figurkę św.
Nepomucena to czeski patron mostów i chroni przed zalewaniem w razie powodzi…
Wkraczam, na ścieżkę
prowadzącą na Wróźną prowadząca wzdłuż
granicy i jak dla mnie to najpiękniejsze wędrowanie tą ścieżką…( już kiedyś
wędrowałam) a ścieżka prowadząca była tak pięknie obsypana białymi kwiatkami
głogu, a ten zapach roznoszący się po okolicy… tak bo głóg tak pięknie pachnie.
Dochodzę do szczytu i odtąd rozpoczyna się już Wędryński szlak…
Teraz już droga tylko
w dół… gdzie dochodzi się do pieców wapiennych, jest ich dwa i to piece szybowe
z 19 w. a służyły do 1965r.
Najcięższy odcinek
drogi, by dostać się na pociąg który zawiezie mnie do Cieszyna Czeskiego.
Upał, asfalt i droga która
się ciągnie i ciągnie… nawet nie mam ochoty na podziwianie mieściny… zauważam
tylko kościół św. Katarzyny i kilka
kwiatów w ogródkach… ach i tylko marzę by dojść do dworca i napić się zimnego
czeskiego piwa, mniam, mniam ale tylko
mlaskam i idę dalej…
Jest dworzec, jest
piwo i za godzinę pociąg… ach i wytchnąć gdzieś w cieniu.
Nie dla mnie wędrówki
w takim skwarze wiosennym, ale wycieczka udana… i na pewno jeszcze, może
jesienią, przejdę szlak jeszcze raz…
|
po drodze nad jezioro Ton...kwitnąca wiosna |
|
koś. Michała Archanioła w Goleszowie |
|
Urząd Gminy |
|
tym dolnym szlakiem dreptanie |
|
jezioro Ton |
|
kwiatków trochę będzie na fotkach...to wędrowanie przyrodnicze... |
|
resztki wyciągu z kamieniołomów... |
|
moje ulubione pola rzepaku...ten kolor...ten zapach... |
|
czasami jest gdzie postawić aparat i się zanurzyć na moment w roślinnym złocie |
|
górka to Wróźna, a w dolinie jeszcze Górna Leszna |
|
ludzi nie było...cóż niedziela i odpoczynek...ale ten władca i pan pilnuje swego stadka |
|
to już na szlaku na Wróźną |
|
i tak się idzie wzdłuż granicy... |
|
i krzaki głogu... |
|
na szczycie... |
|
zejście... to jeszcze jakieś 5 km... |
|
piece |
|
jeszcze żółtego lilaka nie widziałam... |
|
i wyczekiwane piwko...aj ale było dobre... |
|
|
Wędrynia 29-04-2018
Gabrysiu ślicznie tam u Ciebie.Pozdrawiam i życzę udanych wypadów zakończonych piwkiem.
OdpowiedzUsuńdziękuję...i serdecznie pozdrawiam:)))
UsuńPiękny wiosenny spacer to był po łąkach, miałaś super widoki i kwiatuszki leśne......
OdpowiedzUsuńJednym słowem wycieczka się udała..... pozdrawiam..:)
Dziękuję koleżanko...wojażująca po świecie...
Usuńi ślę buziaczki:)))
Świetnie!!
OdpowiedzUsuńMuszę się załgać do Ciotki w Cieszynie bo bym sobie te poece chętnie ogarnął. W ogóle caly rajdzik tym szlakie, znakomicie mi się widzi!
Witam...a ciekawy...chociaż jak dla mnie za mało widokowy...ale wracam na niego często...cóż musi się kochać to co widać z okna...Tuł, no Jesionową zakrywają wysokie drzewa nad osiedlowymi stawami...
Usuńmiłego i zapraszam na dreptane tym szlakiem...
Masz rację, źle idzie się tym asfaltem. Przeważnie zaczynam zawsze w Wędryni póki nogi jeszcze nie zmęczone... tylko, że nie kieruję się do Goleszowa, tylko przez Ostry i Czantorię do domu. Może kiedyś przejdę Twoim wariantem.
OdpowiedzUsuńTak samo uwielbiam roślinne złoto. W tym roku całe dziesiątki hektarów widziałem w Czechach ale z okien autokaru.
Piękna relacja.
Hej...a wiesz jeszcze nie byłam na Ostrym...chyba wstyd...coż mówią, że wyrypa a ja już nogi starawe i kręgosłup coś boli...ach boli...
OdpowiedzUsuńPozdrowka:)))