BIELSKO- BIAŁA - DOLINA WAPIENICY - WIELKA ŁĄKA 09-05-2020
DOLINA WAPIENICY – ZAPORA WIELKA ŁĄKA – REZERWAT JAWORZYNA
Sobota… już można do lasu… pogoda… w Dolinie Wapienicy kwitnienie Miesięcznicy
trwałej… to cel wyprawy nad jezioro Wielka Łąka i rezerwat Jaworzyna na stokach
Wysokie, gdzie rosną piękne, ogromne, stare drzewa Jawory…
Ranek zapowiada się słoneczny, ciepły… znajomy
przyjeżdża po mnie i jedziemy, po drodze podziwiamy z daleka Goruszkę…
I jedziemy dalej, by znaleźć miejsce na parkingu, na
samym początku już nas witają Miesięcznice, las w tak cudnej jasnej, soczystej
zieleni, że nie można się napatrzeć.
Potoczek szemrze cichutko… tak, bo nie idziemy szlakiem
tylko ścieżkami wzdłuż potoku, cudnie jest. Wodospady, skarpy, i wszędzie tyle tej
wiosennej zieleni,
jest i zapora im. Ignacego Mościckiego, którą widzimy
między gałązkami z młodymi listkami.
A jakiego buka spotkaliśmy przy ścieżce… cudo z tak
ogromnymi korzeniami, że aż strach był by te macki nie owinęły się wokół
naszych ciał i Pan władca drzew nas nie przywłaszczył na zawsze… haha… ale mnie
fantazja się ima… może jak dziecko wierzę w takie bajanie…
Nic, po drodze poziomki się bielą, jeszcze zerknąć na
drugą stronę zapory… a tam Krzywa Chata… oczywiście z powodu korona wirusa
nieczynna i tutaj skręcamy w las, na strome, lesiste zbocze górskie…a tam już
bez szlakowo do serca rezerwatu, gdzie mamy zastać łany jasnej Miesięcznicy i
Jaworów.
Stromo, ciepło… śpiewy ptaszków nam towarzyszą…
Muchołówka biało-szyja, Rudzik, Świstunka, gdzieś z dala słychać szczekanie
kozła Sarny, tak jestem tym wszystkim zachwycona… że wiele zmęczenia nie czuję…
Idziemy lasem bukowym, ale po drodze jest i lipa szerokolistna i wiąz górski cały
w kwiatach i wreszcie już na stoku masa jaworów
z fajkowatych nasadach pni… i tu ta miesięcznica miała kwitnąc i jej nie
ma… cóż, może za sucho… bo też i śniegu wiele nie było i deszczu również…
Już blisko szlaku zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek…
a przyśpiewywał nam i latała muchołówka żałobna, a cienie na drzewach raz
znikały… oj to był taniec listeczków w słońcu…
Szlak, pokazała się Szyndzielnia, Klimczok…
maszerujemy dalej teraz drugą stroną wzdłuż potoku Wapienica… a może potoku
żydowskiego… gdzie dla ochłody moczę stopy, ale króciutko… lodowata ta woda, oj,
lodowata.
Nad rzeczką łany,
rzeżuchy gorzkiej, która wspaniała do kanapek, a na herbatkę, rośnie
pyszna mięta wodna… nazbierałam , na suszyłam…
Dzień się kończy powoli i trzeba dojść do samochodu,
mijamy leśniczówkę, kiedyś za czasów Księcia Sułkowskiego z Bielska był to
domek myśliwski nazwany imieniem żony księcia Luizy, w tym rejonie, kiedyś
dawno odbywały się wielkie polowania… inne czasy, inny wiek…
Krzywa Chata, zapora, i jeszcze trochę w dół spaceru…
parking i do domu.
Taka to ciekawie spędzona sobota… pogoda prawdziwie
majowa dopisała… towarzystwo również, przyroda, to się nie da opisać, tak
piękna… i co chcieć więcej….
Bielsko – Biała
sobota 09-05-2020
Mniam, mniam na zakończenie, a tu późno wieczór i nie powinno się jeść... a może jedną kanapeczkę. Zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńKolejna Twoja relacja pisana sercem, może to dlatego, że mamy maj. Za majstersztyk uważam grę cieni na korach drzew. Nie wpadłbym nigdy na to, a tak będę to zjawisko obserwował.
Byliśmy w tym samym miejscu, choć w różnych terminach i mogę stwierdzić, że tam jest cudownie, bo samo słowo 'pięknie' nie wystarcza. Fotki Twoje to pokazują, są przemyślane pod każdym względem... ale Ty tak to masz, że musi wszystko być wymuskane... i bardzo dobrze.
Serdeczności przesyłam i pędzę do kuchni po kanapkę na noc. Papapa
Tak... byłam tam już parę razy i będę wracać... zawsze gdy nie będzie innej perspektywy wyjścia... blisko... lajtowo... pięknie...
OdpowiedzUsuńDziękuję, za odwiedziny i cudowne słowa ... bo też do mnie mało kto zagląda... ale to taka moja uroda...
Pozdrówka ślę:)))
nie mówiąc o komentarzach...