BYSTRA - DOLINA BIAŁKI – KLIMCZOK 23-10-20
JESIENNE ZAUROCZENIE
JESIENNE ZAUROCZENIE
To była piękna jesienna wyprawka… z jesiennymi kolorami, kolory rozpościerające się wokoło, gdzie tylko spojrzałam.
Niedziela… wyjazd do Bystrej…myślałam, że zobaczę wreszcie obrazy, dom gdzie mieszkał, tworzył artysta Juliusz Fałat, ale przecież wszędzie panuje covit … a to małe muzeum, tylko ja jestem zachwycona jego twórczością, akwarela jest to najpiękniejsza technika więc żal… nie mam szczęścia zobaczyć tego znowu.
Trochę dalej muzeum rośnie sobie najstarszy, 360 letni cis w prywatnym ogrodzie, a właściciele dbają o ten Pomnik Przyrody.
Ale my dalej…a bo nie pisałam, idę ze Zbyszkiem, znajomym i to będzie ciekawe, wesołe, spokojne, i chyba najdłuższe wyjście na Klimczok tą krótką trasą… ale takie lubię naj… bardziej.
Szlak, jeszcze sobie skróciliśmy, by nie iść wyrypami, więc bezszlakowo, drogą przeciw pożarową, ale za to jakże widokowo na pięknie pokolorowane szczyty przez jesień.
Ale po kolei… wstępujemy na ścieżkę równoległą potoku Białki… szumi, a to jak piękna muzyka, błyski posyłając, a my podziwiamy.
Na koniec… bo teraz już będziemy oddalać się od tej malej górskiej rzeczki… wodospad nad którym spędzimy dobrą godzinę… robiąc fotki, słuchając szumu … podziwiając jeszcze, ale rzadką roślinność.
Wstępujemy teraz w krainę królowej jesieni… teraz już wszystko wokoło będzie żółte, rude, brązy wszędzie wokoło… gdzie niegdzie trochę czerwieni, trochę zielonego z choinek wiecznie zielonych. A widoki tych piękności będą się rozciągały na okoliczne Gorki, wyższe szczyty.
Aż doszliśmy do szlaku… i na niego wstępujemy… ale, o i głodu dostaliśmy… chyba tym wolnym wędrowaniem, posiłek na pieńku, rozmowa dosyć długa z z turystą spragnionego odpoczynku, czy też bliskością innego człowieka, no i znowu godzinka minęła.
Idziemy, już nie daleko, jeszcze jedna wyrypa… wyjść spoko, ale zejście, no cóż dla mnie trudności sprawiają. Schronisko jest… i teraz kawa gorący posiłek… łał jak ja lubię te klimaty schronisk… siedziała bym i siedziała, a przez okno chłonęła te przepiękne widoki.
Czas jakoś tak szybko zleciał… a tu słońce chyli się ku zachodami… tak, to już październik i krótkie dni, wracać trzeba by nie iść po ciemku… jeszcze ta spadzizna, ale później już ze spokojem zejście… podziwianie zachodu… i szybkie ściemnianie, my też przyśpieszamy, dojście do samochodu już w ciemnościach.
Podziękowanie dla Zbyszka W. za cierpliwość, moje humory i wolne dreptanie, moje zachwycanie się widokami, moje achy i ochy i za towarzystwo miłe.
Przecudne te zdjęcia, też uwielbiam jesień, rudą jesień. Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuń