CZECHY...MORAWSKI KRAS...DZIEŃ PIERWSZY
Były chwile relaksu, beztroski, chwile zwiedzania,
zachwytu, było wiele słońca nad głową… ciepła jak w lecie… była burza, był i
ulewny deszcz.
Wiele było wrażeń, piękny to był długi weekend… jest wiele wdzięczności z tak bogatych w przygód dni… ale piękne się skończyło i trzeba wracać, tak trzeba wracać... do codzienności.
Wiele było wrażeń, piękny to był długi weekend… jest wiele wdzięczności z tak bogatych w przygód dni… ale piękne się skończyło i trzeba wracać, tak trzeba wracać... do codzienności.
Nowy wypad… to taki dłuższy, taki inny i taki piękny.
i jadę w dal, przed siebie…
A o czym myślę… tak jak będzie… czy będzie cudo…, bo to
jaskinie… to musi być cudnie…
Tak a jaskinie mnie chwytają za serce, lubię tę skałę nad
głową i pocierać się o skałę… te wodę kapiącą obok… kap, kap, kap…
W drodze widoki, widoki lasów, drzew, mijanych miasteczek,
wsie z polami uprawnymi… tu góra, tu skałka… oj pięknie.
A po drodze jak nie zwiedzić źródeł Odry w Górach
Odrzańskich, przespacerować się szlakiem z wioski Kozlov do jej źródełka…
Króciutki to spacer… po prawej to poligon wojskowy, po lewej
pola jeszcze pewnie jakiegoś Pe. G. Ru…
ot i dzikie kwiatki przy szlaku… i las… i wiatka ze źródełkiem… ot wiele nie
widać… dawno deszcze nie padały, już lekka susza, więc i bajorko tak potężnej
rzeki biedniutkie…
Bucovice… mieścinka mała… a w sercu miasta dominuje zamek
duży z krużgankami jak wawelskie… a dziedzinie z renesansowymi arkadami a na
środku potężna fontanna z 16w.… Zwiedzanie, od 13, więc czas na coś do
jedzenie, rozprostowanie kości, pospacerowanie po parku zamkowym i miasteczku.
Kilka sal udostępnionych muzeum, a komnaty w zamku pełne
fresków, z niepowtarzalnymi malowanymi sufitami, ot a każde o innej tematyce…
WIDAĆ, ŻE STARE MIASTECZKO
KRUŻGANKI JAK NA WAWELU
cóż, ładnie to wygląda...ale gdzie kwiaty, ktore tak kocham....a i szkoda, że fontanny nieczynne...dodały by uroku całej przestrzeni...
ale zamek w kolorach... i wszystko się wyrównuje...
kaplica zamkowa...
tak tu sobie odpoczywałam...tu chłód od zieloności...
na wioskę ze wzgórza klasztornego
WIDAĆ, ŻE STARE MIASTECZKO
KRUŻGANKI JAK NA WAWELU
cóż, ładnie to wygląda...ale gdzie kwiaty, ktore tak kocham....a i szkoda, że fontanny nieczynne...dodały by uroku całej przestrzeni...
ale zamek w kolorach... i wszystko się wyrównuje...
kaplica zamkowa...
Cóż w dalszą drogę…, bo jeszcze jedna ciekawostka w ten
pierwszy dzień.
Slavkow u Brna i zamek Austerlitz a miejsce bitwy trzech Cesarzy… to w drodze
powrotnej.
Cóż zamku w środku nie obejrzałam, bo też ile można oglądać
bogatych sal, wielkiego przepychu. Za to pospacerowałam trochę po miasteczku,
przyjemnie posiedziałam w zamkowym parku na ławeczce ocienionej starymi lipami,
robiniami i kamiennymi posągami Herosów z Mitologii.
A upał był jak w lecie, tak wiosna w tym roku gorąca i
sucha.
tak tu sobie odpoczywałam...tu chłód od zieloności...
w całej okazałości....
Vranon u Brna to mała wioska ze wzgórzem klasztornym zakonu Franciszka z Paoli, gdzie moja
cela na trzy noce… miejsce posiłków
rannych i wieczornych.
na wioskę ze wzgórza klasztornego
Czechy 31-05-2018
Morawy są cudowne, a Ty w taki sam sposób to pokazujesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)))
UsuńBogato się zaczyna.
OdpowiedzUsuńbyło ciekawie:)))
UsuńPiękne wycieczki masz w swojej galerii....:0
OdpowiedzUsuń